Już za parę dni, za dni parę… Herbalife Ironman 70.3 Gdynia :-)

Jaram się jak pochodnia, ponieważ już za kilka dni rusza kolejna edycja zawodów, o których w tytule. Zabawę w wielki triathlon zaczynamy właściwie już jutro w południe, a kończymy w niedzielę wieczorem. To będą dobre dni 🙂

P1017113

Dlaczego tak się na to cieszę? Po pierwsze dlatego, że w końcu tutaj wystartuję (rzecz jasna na dystansie sprinterskim), a co więcej, będę startować u siebie! Podczas pierwszej edycji Herbalife Triathlon odbywającej się w Gdyni, to jest w 2013 roku, też spędziłam cały dzień w okolicy Skweru Kościuszki. Kibicowałam wtedy zawodnikom, robiłam zdjęcia i filmy i chłonęłam niezwykłą atmosferę zawodów, a relację z wydarzenia opublikowałam tutaj. Mój udział sportowy ograniczył się wówczas do wzięcia udziału w sobotnim treningu otwartym w morzu (bla, bla, w zatoce) w piance przeznaczonej dla 85-kilogramowego mężczyzny 🙂

HerbalifeTriathlon2013 08 10Gdynia sm 0018

Jeśli dobrze kojarzę, był to mój pierwszy grupowy trening w otwartej wodzie i w ogóle jedno z pierwszych wejść do wody w piance. Jak łatwo się już domyślić, byłam wtedy jeszcze sporo przed swoim triathlonowym debiutem, choć wiedziałam, że niebawem sprzedam tej dyscyplinie duszę i ciało. Wtedy ledwo pływałam kraulem, ale jak już weszłam do morza i zaczęłam płynąć, to nie chciało mi się z niego wychodzić (jeszcze nie wiedziałam, że to będzie regułą).

Rok później byłam już po kilku startach w triathlonie, ale zawody w Gdyni oglądałam tylko przez internet. Jak napisałam na bloguWedle wszelkich planów i oczekiwań miałam dzisiaj być w Gdyni i układać swoje rzeczy w strefie zmian przed najważniejszym startem w sezonie. W 2013 z łezką w oku oglądałam na żywo przebieg Herbalife Triathlonu i obiecywałam sobie, że za rok stanę tam na starcie. Okazało się jednak, że wobec niektórych okoliczności jestem (jeszcze) bezradna (…) Oglądam więc zawody poprzez relację live w internecie i liczę na to, że w 2015 będę mogła wreszcie wystartować w zawodach, które na tę chwilę są dla mnie spowite mistyczną mgiełką fajności i niedostępności. 

Oczywiście w 2015 roku znowu nie udało mi się tam pojechać. Przez te wszystkie lata strasznie zazdrościłam tym, którzy mogli tam wystartować. Teraz będzie inaczej! Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że w tym roku już nic nie stanie na przeszkodzie i będę mogła przebiec się po zielonym dywanie. Pisząc to, spluwam i odpukuję w niemalowane drewno, bo wiadomo jak to jest ze sportem – kto wie, czy jutro nie skręcę sobie nogi. W każdym razie nie planuję tego i czekam z utęsknieniem na sobotę.

Co tu dużo mówić – kiedy myślę “zawody triathlonowe”, przed oczami pojawia mi się właśnie Herbalife Triathlon, a właściwie Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia. Co więcej – to już chyba znak obsesji – kiedy myślę “Gdynia”, sierpniowy triathlon jest jedną z pierwszych rzeczy, które przychodzą mi do głowy. Nie istnieją dla mnie bardziej emocjonujące, niezwykłe, atrakcyjniejsze i lepiej zorganizowane zawody triathlonowe niż te. Od samego początku czuję się związana emocjonalnie z tą imprezą, a dodatkowo od 2014 roku jestem z nią pośrednio związana także służbowo.

Wybór na początek sierpnia 2016 jest więc oczywisty i bezdyskusyjny. Jakbym mogła wybrać dowolne miejsce na świecie, w którym chcę być 6 sierpnia 2016 roku, to przed Gdynią byłoby chyba tylko Rio de Janeiro. Ceremonia otwarcia igrzysk jest paskudnie wzruszająca nawet poprzez szklany ekran, więc strach myśleć, co się dzieje na żywo. Czekam na sobotę i liczę że od samego startu aż do mety będę na takim endorfinowym haju, że nie będę zwracać uwagi na to, że sprint okropnie boli 🙂