Jak przygotować się na wypadek formuły duathlonu w Enea IRONMAN 70.3 Gdynia? Organizacja stref zmian.

Triathlon czy duathlon, duathlon czy triathlon? W jakiej formule zostanie rozegrany tegoroczny wyścig Enea IRONMAN 70.3 Gdynia? Tego na razie nie wie nikt, a ostateczną decyzję poznamy dzień przed startem. Jak najlepiej przygotować się na start w duathlonie w tych ostatnich dniach przed zawodami? Czego się spodziewać w związku z ewentualnymi zmianami organizacyjnymi?

Zacznijmy od spraw technicznych. Stan kąpielisk w Trójmieście można na bieżąco monitorować na stronie Sanepidu. Niestety, na razie sytuacja nie napawa optymizmem. Sinice zadomowiły się przy plażach zarówno w Gdańsku, jak i w Sopocie i Gdyni i jeśli zdarza im się na chwilę zniknąć, to najwyraźniej tylko po to, żeby narobić nam nadziei. Choć stan wizualny plaży w Gdyni Śródmieściu przedstawia się całkiem dobrze, nie świadczy to niestety o jakości wody w głębi zatoki.

Swoją drogą, sinice nie są jedynym problemem Zatoki Gdańskiej, zwłaszcza w sezonie 😉

https://www.facebook.com/ironfactory/videos/vb.711814082177013/2294232203935185/?type=2&theater

 

Organizacja strefy zmian w przypadku rozegrania duathlonu
Biorąc pod uwagę te niespodziewane okoliczności, organizatorzy i my – zawodnicy, przygotowujemy się na start zarówno w triathlonie, jak i w duathlonie. Jeśli zawody będą odbywać się w formule duathlonowej, na dystansie sprinterskim oraz w sztafetach będzie trzeba przebiec około 1.1 km, natomiast w konkurencji IRONMAN 70.3 – 5 km.  W związku z tym pojawiają się wątpliwości związane z organizacją strefy zmian – zwłaszcza z systemem workowym i dostępnością sprzętu biegowego na drugiej zmianie. Jak powiedziała Natalia Jędrzejczyk, PR Manager ze Sport Evolution, w przypadku odwołania pływania, pętla pierwszego biegu będzie poprowadzona w ten sposób, że będziemy wbiegać do strefy T1 od tej samej strony, od której wbiegalibyśmy po pływaniu. Rzeczy po biegu wrzucimy do niebieskiego worka (“popływackiego”), a on, wtedy gdy będziemy na trasie kolarskiej, zostanie przeniesiony przez organizatorów do strefy T2. Oznacza to, że przed drugim biegiem będziemy mieć pod ręką dwa worki – niebieski i czerwony. Dzięki temu tylko od nas będzie zależało, czy obie trasy biegowe pokonamy w tych samych butach, czy będziemy mieć osobne na pierwszy i drugi bieg.

Trudno, trudniej, duathlon
Skoro już wiemy co i jak, możemy zająć się sprawami bardziej przyziemnymi, takimi jak stres przedstartowy i obawy związane z formułą duathlonu. Jedni na pewno szczerze się ucieszą, jeśli zamiast pływania pojawi się więcej biegu, inni będą z tego powodu niezadowoleni. Wielu zawodnikom odwrotne zakładki i jazda na rowerze po biegu są zupełnie nieznane. Niestety, próżno liczyć na to, że na trzy dni przed startem możemy zająć się nadrabianiem zaległości, testowaniem organizmu i wymaganiem od niego zaadaptowania się do nowej formy wysiłku. Wielu z nas dopiero w niedzielę przetestuje na własnej skórze, czy duathlon jest trudniejszy niż triathlon.

A jest?
Cóż, chodzą takie plotki (źródło) 😉

O tym, jak duathlon wypada w stosunku do triathlonu, z pewnością co nieco wie Daniel Formela, duathlonowy wicemistrz Europy w duathlonie z 2015 roku i wicemistrz Polski z roku ubiegłego.

– W moim odczuciu duathlon jest bardziej wymagającą dyscypliną, bo pierwszy bieg zazwyczaj pokonuje się niewiele wolniej niż ten sam dystans “na sucho”. Do części rowerowej przystępuje się więc z zakwaszonymi nogami, przez co – zwłaszcza na początku – może być ciężej niż w triathlonie.
Radziłbym, aby rywalizację w zawodach rozpocząć rozważnie, mając na uwadze cały cztero- czy pięciogodzinny wysiłek. W triathlonie musimy “odpalić” mocno, żeby wywalczyć dobrą pozycję w wodzie, dlatego zwykle pierwsze sto czy dwieście metrów ścigamy się naprawdę bardzo mocno. Jednak w ten sposób męczymy głównie ramiona, na co możemy sobie pozwolić – za to w duathlonie, gdzie głównym motorem napędowym są nogi, nadmiar mocy lepiej zostawić na koniec. Męcząc się zbytnio na pierwszym biegu, możemy niepotrzebnie nacierpieć się w kolejnych etapach zawodów.

A zatem w przeciwieństwie do triathlonu, w duathlonie nie warto podpalać się i od samego startu gnać ile sił w nogach. Podobnego zdania jest Tomek Spaleniak, trener Endure Team, który wskazuje dodatkowo, na jakie niespodzianki możemy liczyć w duathlonie:

– Duathlon może być znacznie bardziej obciążający. Przez cały wyścig pracują tylko mięśnie nóg. Pierwszy bieg jest “na świeżości”, więc bardziej intensywny, przez co bardziej kosztowny. W triathlonie wysiłek po ukończeniu pływania wpływa o wiele mniej na dyspozycję na rowerze. Zazwyczaj dobrze jeździ się po pływaniu, natomiast bieg przed rowerem może wpłynąć negatywnie na samopoczucie na rowerze – przynajmniej na początku jazdy. Na drugim biegu w duathlonie kumuluje się zmęczenie po rowerze i poprzedniej części biegowej. Z tego względu na długich dystansach trzeba bardzo ostrożnie rozkładać tempo. Niektórzy zawodnicy mają tendencje do łapania skurczy w nogach na duathlonie, co na innych startach im się nie zdarza.

Będzie trudno, męcząco, a do tego upalnie? Cóż, triathlon nie jest obowiązkowy 🙂 Niezależnie od tego, czy sinice pozwolą nam popłynąć w niedzielę wgłąb Zatoki Gdańskiej, warto nastroić się pozytywnie. To naprawdę może zdziałać cuda.


Skoro wszyscy chcą pływać, to dlaczego dziś rano basen był całkiem pusty?! 😉

Wszystko siedzi w bani
Można podejrzewać, że na tę wyjątkowo słabą tegoroczną sytuację wody w Zatoce mogło wpłynąć wydarzenie sprzed paru miesięcy, gdy z niewyjaśnionych przyczyn władze Gdańska wydały zgodę na spuszczenie milionów ton gówna do Motławy (sorry, ale tak było). Zastanawiające jest jednak to, że w tym sezonie mamy ogólną plagę odwołań pływania w triathlonie. Podczas zeszłotygodniowych zawodów IRONMAN 70.3 Santa Rosa zawodnicy startowali od razu do rowerów, z kolei podczas pełnego dystansu w Hamburgu część pływacka została zastąpiona 7-kilometrowym biegiem. W Polsce pływania zabrakło nam już na Pucharze Polski w Blachowni (w Piasecznie z kolei nie, ale ludzie się ostro potruli) no i – last but not least – w połowie lipca w Gdańsku. W przypadku ostatniego z wymienionych startów sytuacja była o tyle specyficzna, że ostateczna decyzja dotycząca formuły  została ogłoszona… pół godziny przed startem. Sytuację i lekki popłoch jaki wywołała decyzja, obserwował między innymi Krzysiek Staniszewski ze Sport-evo – zarówno jako zawodnik, jak i trener kilku innych osób startujących w tym wyścigu.

– Moim zdaniem największa część rywalizacji rozegrała się jeszcze przed wystrzałem startera, na poziomie mentalnym. Zmiana dyscypliny była dużym szokiem dla triathlonistów, przyzwyczajonych do poukładanego, schematycznego trybu życia i startowania. Niektórzy na wieść o odwołaniu pływania skierowali się prosto do strefy zmian, żeby odebrać rowery i wycofać się z zawodów. Uważam, że taką zmianę, na którą ani my, ani organizator nie ma wpływu, trzeba sobie po prostu wytłumaczyć, szybko poukładać w głowie i stanąć na starcie jak prawdziwy człowiek z żelaza. Warunki i tak będą dla wszystkich takie same. Może to jakaś podpowiedź dla trenerów – jeśli zawodnicy reagują paniką na wszelkie niezapowiedziane zmiany, to… być może w procesie treningowym trzeba je im częściej fundować? W sporcie jak w życiu – jeśli zawsze będziemy działać według planu, może wkraść się rutyna, a to z kolei spowoduje, że nie poradzimy sobie w nieprzewidzianych sytuacjach.

Cóż – pozostaje nam trzymać kciuki za opady deszczu i porywisty wiatr w piątek i w sobotę. Byle odpuściły do niedzieli, bo pływanie pływaniem, ale pojechać też trzeba! Jeśli chcecie przeczytać mój opis trasy kolarskiej wraz z komentarzem, zapraszam Was tutaj. A po więcej głupot – na mój fejsbuk i instagram 🙂


Nieważne jaka dyscyplina, byle sponiewierało 🙂

Fotka tytułowa z materiałów Sportografia.pl/Sportevolution.pl